Sto tysięcy wizyt - nagrody rozdaneRozstrzygnięcie konkursu dla uważnych Czytelników nastąpiło 10 listopada rano. Kolejnym 10 osobom ukazywał się komunikat z numerem losu i prośbą o kontakt z administratorem strony. Nadeszły 4 zgłoszenia. Po weryfikacji ustaliliśmy, że w godzinach wieczornych zgłoszenie nr 102225 nadesłała Natalia Kostrzewa. Jednak jako pierwsza o godzinie 847 zgłoszenie nr 102218 nadesłała Beata Gawęda. Dziękujemy za udział w zabawie - a obu Czytelniczkom gratulujemy. Nagroda to lekcje jazdy konnej z instruktorem - jedna dla Natalii i trzy dla Beaty - ufundowana przez kameralną stajenkę z Nowej Wsi. Życzymy miłej zabawy !listopad 2009
|
MPK nie dojedzie do GorzkowaNa lepsze czasy odłożono zmiany na linii autobusowej 215, którą krakowskie MPK planowało przedłużyć aż do Gorzkowa (pisaliśmy o tym w styczniu). Oficjalnym powodem jest ogromny deficyt linii autobusowych aglomeracyjnych - czyli łączących podkrakowskie wsie z centrum. Autobusów MPK nie doczekają się w tym roku także inne wsie z gminy Wieliczka, wstrzymano bowiem uruchamianie nowych połączeń aglomeracyjnych.Źródło: Dziennik Polski
październik 2009
|
Pieczenie wiejskiego chlebaPrzeważnie wieczorem w „dziesce” (okrągłe naczynie drewniane zbudowane z deseczek) wykonywano rozczyn z pełnej
W chwili obecnej jest to jeden z ostatnich, nie tylko w naszej wiosce, pozostałych oryginalnych pieców do pieczenia wiejskiego chleba. Usytuowany wewnątrz starego domu w środku sieni, przy boku ściany. Został zbudowany w 1925 r. z pełnej cegły przez zduna. Zaprawę stanowiła glina. Wewnątrz, nad paleniskiem posiada specjalne kanały celem przepływu rozgrzanego powietrza z widocznymi dwoma wyjściowymi otworami w kierunku komina. Na nim z przodu stoi postawiony komin. Do niego podłączona jest instalacja spalinowa z pozostałych piecy. Zewnątrz obielony na niebiesko, jak i pozostała część sieni. Piec ten służył przede wszystkim do pieczenia chleba. (a także do dosuszania wędzonych śliwek, gruszek i krojonych jabłek.) W sezonie letnim pełnił rolę pieca kuchennego. W okresie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy do pieczenia większej ilości placków i do wędzenia szynek, boczków i kiełbasy. Można w nim było upiec 6 okrągłych bochenków chleba. W tym pieczono przeważnie 4 bochenki, które wystarczały dla 5-cio osobowej rodziny na okres tygodnia. . Na zdjęciu - oparte: od lewej „drewniana łopata”, „pociosek” i „pomiotło”.
słomianki mąki, drożdży i wody. Po jego wymieszaniu, górę przykrywano płótnem. Na drugi dzień rano dodawano pozostałą mąkę i sól (dodatkowo kminek). (3 słomianki mąki = 12kg mąki na wypieczenie 6 bochenków okrągłego chleba, 2 słomianki mąki = 8 kg mąki na wypieczenie 4 bochenków okrągłego chleba.)
Całość wyrabiano i pozostawiano dalej przykryte przez około 1 godzinę celem wyruszenia się ciasta. W tym czasie rozpalano w piecu, grubszym drewnem o długości 0,5 m. najpierw w środku pieca, później przesuwano żąr do tyłu, następnie do przodu służącym do tego celu „pocioskiem”. (dla wypieczenia 4 bochenków chleba paliło się tylko w tyle i w przodzie.) Po wypaleniu ogarki rozgarnywano po całym piecu celem równomiernego nagrzania. W tym samym czasie wkładano wyruszane ciasto do słomianek. Następnie wyciągano pozostały żar w przód, pod bok, na blachę pieca a całość wymiatano dokładnie służącym do tego celu zamaczanym w wodzie „pomiotłem”. Miejsce do pieczenia przed nadmiernym nagrzaniem, sprawdzano posypując je mąką. Następnie, każdą słomiankę z ciastem odwracano na posypaną lekko mąką, drewnianą łopatę, górę ciasta obmywano wodą (można było posypać makiem) i wsadzano do pieca. Potem otwór pieca przykrywano metalową blachą i przysuwano ku niej pozostałości żaru. Chleb piekło się 2 godziny. Następnie wyciągano tą samą łopatą. Po upieczeniu bochenki przechowywano przeważnie w komórce ewentualnie na półce w piwnicy, chroniąc przed nadmiernym jego wyschnięciem. W czasie palenia w piecu można było upiec (bardzo szybko) tzw. „podpłomyki” rozklepane cienkie ciasto, obmyte wodą, posypane cukrem, borówkami, wiśniami, śliwkami, itp. Żeby się podpłomyki równomiernie upiekły i nie przypaliły, pilnowano i obracano „pocioskiem”.
Tekst i zdjęcia: Jan Kowal
październik 2009
|
Pogrzeb Ludwiki Iskry z Koźmiczek29 października w wieku 87 lat zmarła Ludwika Iskra (z domu Strózik) z Koźmic Małych. Msza św. żałobna została odprawiona w piątek 30 października o godz. 1200 w kaplicy na cmentarzu komunalnym w Wieliczce.październik 2009
|
Koźmickie skrzyżowania - kto ma pierwszeństwo przejazdu ?Większość z nas jeździ w tych miejscach bardzo często, niektórzy codziennie. Znamy te drogi, czujemy się tu jak u siebie. Czasami myślimy, że droga jest tylko nasza , bo któż jeszcze tędy jeździ... Być może właśnie to uśpiona czujność zaowocowała już kilkoma niebezpiecznymi sytuacjami z udziałem koźmiczan. Przypatrzmy się tym skrzyżowaniom, zastanówmy. Niech każdy zrobi rachunek sumienia - jak sam się zachowuje w opisanych miejscach. Jest ich w okolicy więcej bo nasze drogi są wąskie i nie wszystkie były projektowane do ruchu samochodowego. Często są to dawne drogi dojazdowe do pól z położoną niedawno nawierzchnią asfaltową. A samochodów i kierowców wciąż przybywa.
Skrzyżowanie dróg 122 i 146 przy krzyżu między lipami. Brak znaków określających pierwszeństwo przejazdu każe traktować skrzyżowanie jako równorzędne. Pojazd nr 1 jadący od dołu (od rzeki) pod górę drogą 146 musi ustąpić pierwszeństwa przejazdu pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony drogą 122. Tymczasem większość kierowców jadąc drogą 146 pod górę nawet nie zwalnia przy skrzyżowaniu z drogą 122. Już kilka razy doszło w tym miejscu do niebezpiecznych sytuacji.
Miejsce oddalone o około 30 metrów od poprzedniego. Nietypowe skrzyżowanie:ostry łuk drogi 122 z drogą szutrową. W dodatku droga 122 zwęża się tu do jednego pasa ruchu. W tym miejscu doszło już do niegroźnych na szczęście stłuczek. Największym zagrożeniem jest przejazd na wprost od strony krzyża bez zatrzymania się przed skrętem w prawo. Kierowca nie widzi bowiem pojazdów z prawej strony - jadących od dołu drogą 122 i skręcających w lewo, w zwężenie drogi 122. Dodatkowo widoczność ogranicza stodoła stojąca dokładnie w osi skrętu.
październik 2009
|
4 dni bez prądu, czyli koźmicki blackoutDroga 146 w odcinku górnym (przed kapliczką z 1846 r.) zawalona połamanymi gałęziami. Fot. W.Tchórzewski
Fragment uszkodzonej linii w Raciborsku. Fot.AP
Media informowały o 180 tysiącach domów bez prądu w samej Małopolsce. Nic dziwnego, że nie sposób było się dodzwonić na telefony pogotowia energetycznego w Krakowie. Stale zajęta była także linia na posterunek energetyczny w Wieliczce. W nocy ustały opady śniegu. W czwartek rano na w Koźmicach Małych pojawił się pług śnieżny, który odgarnął mokry śnieg z dróg wiejskich (104,122, 146). Musiał zostać wezwany w trybie awaryjnym, ponieważ gmina nie podpisała jeszcze kontraktu na zimowe utrzymanie dróg. Cześć Koźmic już wieczorem tego dnia odzyskała prąd. W piątek rano udało się wreszcie dodzwonić do energetyków, którzy dawali nadzieję, że po południu w Koźmiczkach będzie zasilanie. Zupełnie niedoinformowane okazało się powołane przez Urząd Gminy Centrum Kryzysowe. Najpierw nie wiedziało, że w Koźmicach Małych nie ma prądu a następnie odesłało z pytaniami do energetyków! Centrum Kryzysowe w Wieliczce - nie zdało w ogóle egzaminu. Udzielało mylnych odpowiedzi, nie znało sytuacji i kierowało z pytaniami do innych służb. Przez kilka godzin koźmiczanie żyli nadzieją, że awaria zostanie usunięta w godzinach popołudniowych w piątek – tak informowało około południa Centrum Kryzysowe. Jednak przyszło nam spędzić kolejny wieczór przy świecach. W sobotę od rana energetycy obiecywali, że podłączą wreszcie Koźmiczki. Jak się okazało wycięcia wymagało wiele konarów drzew na linii od Raciborska do transformatora w Koźmiczkach – Brzegu.
Usuwanie awarii w Raciborsku. Fot. AP.
Rosnące pod liniami energetycznymi drzewa już wiele razy zrywały przewody w czasie gwałtownych wiatrów. Niektóre rosną na prywatnych parcelach mieszkanców Raciborska i Koźmic. Mimo apeli drzewa nie są odpowiednio przycinane i wrastają pomiędzy przewody. Szkoda, że sami sobie krzywdę robimy.Około godziny 15-tej w sobotę w reszcie koźmickich domów rozbłysło światło. Gdyby nie te zerwane przez drzewa dwa krótkie odcinki: w Raciborsku i w Koźmiczkach to prąd mógł popłynąć dużo wcześniej – może nawet już w czwartek ? Jak sobie radzili koźmiczanie przez te 4 dni ? W wielu koźmickich domach w niedzielę można było spotkać opróżnione, rozmrożone lodówki. Niektórzy podobno się nie myli przez ten czas, czekając na ciepłą wodę. Z braku wieczornych rozrywek więcej spali. Ktoś musiał zjeść rozmrożone grzyby, odłożone na Wigilię... Nie da się już żyć wygodnie bez prądu. październik 2009
|
Kwesta parafialna w KoźmiczkachW trzeci weekend października tradycyjnie kwestowaliśmy w Koźmiczkach na potrzeby Parafii Trójcy Świętej. Kwestujący byli pytani przez koźmiczan o plany związane z budową nagrobka ks. W.Jewiarza. Wyrażali nadzieję, że taka inicjatywa zostanie wkrótce podjęta.W południowej części wsi zebrano 1330 zł a w północnej 1075 zł (razem 2405 zł). Uwzględniając zbiórkę wiosenną (2565 zł) w 2009 roku w Koźmicach Małych uzbierano rekordową sumę 4970 zł. Zobacz: kwesty parafialne. Podziękowania dla kwestujących za poświęcony czas i dla wszystkich ofiarodawców z Koźmic Małych za wymierny wkład do funduszu gospodarczego koźmickiej parafii. Sołtys Stanisław Dziedzic.
październik 2009
|
Zagrają w półfinałach Mistrzostw PolskiW niedzielę 18 października w Limanowej odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Województwa Małopolskiego Uczniowskich Klubów Sportowych. Wystartowało 50 zawodników z 21 drużyn; żaczek, żaków, młodziczek i młodzików. Zespół młodziczek z koźmickiego UKS Magnum w składzie: Joanna Łopata i Kinga Piotrowska (trener: Agnieszka Piotrowska) wywalczył awans do półfinałów Mistrzostw Polski. Gratulujemy i trzymamy kciuki za awans do finałów MP !Fot. A.Piotrowska
październik 2009
|
Rosną następcyW silnej, wojewódzkiej konkurencji wystartowali gimnazjaliści z Koźmic w konkursie "WIEM" na najlepszą stronę internetową poświęconą bezpieczeństwu i młodzieżowym zagrożeniom cywilizacyjnym. 6 października koźmicki zespół w składzie: Ryszard Dańda, Sylwia Idzi, Konrad Sajdak oraz Joanna Szwagrzyk (opiekun: Artur Szczygieł-Ryss) otrzymał wyróżnienie. Gratulujemy sukcesu i zapraszamy rosnących, młodych następców do pomocy przy tworzeniu koźmickich stron internetowych.Zdjęcie pochodzi z finału konkursu Dialnet Masters. Nadesłał R.Knurowski - dziękujemy.
październik 2009
|
Na tropie KubicyW tym roku byłam na późnych wrześniowych wakacjach w Monako i okolicach . W kasynie nie grałam bo nie mam żyłki hazardzisty, ale to co mogę powiedzieć, to że Monako jest piękne i niezwykle luksusowe. Pomimo że jest małe to jest mnóstwo rzeczy do zobaczenia i do zwiedzenia. Każdemu polecam. Przynajmniej teraz już wiem gdzie ci kierowcy formuły jeżdżą.
Danuta Nawalany
październik 2009
|
Jak nasz sołtys armaty szukałStanisław Dziedzic pochodzi z Krzywaczki. Stamtąd przywiózł do Koźmiczek gruby kawał blachy, który przy bliższym zbadaniu okazał się być osłoną armaty używanej w 1939 r. Wraz z pasjonatami historii wziął udział w zakończonej sukcesem ekspedycji poszukiwawczej resztek armaty zakopanych przez polskich żołnierzy w krzywaczańskim potoku. Znaleziona armata jest związana z Koźmicami nie tylko z racji osoby sołtysa ale także dlatego, że należała do do 4 Pułku Strzelców Podhalańskich który 70 lat bronił przed Niemcami Koźmic.Czytaj więcej... październik 2009
|
Bingo, Kasia, Bigotka i przyjaciele10 minut drogi od Koźmic położona jest nieduża stajnia, której lokatorzy noszą ciekawe imiona: Bingo, Bigotka, Kasia, Goplana, Kolin, Kirgiz i Grzmot. Właścicielka - Pani Magda, połączona jest z Koźmicami więzami rodzinnymi i wykonywaną tu pracą. Stajnię traktuje jako dodatkowe zajęcie. Obserwując czworonożnych podopiecznych Pani Magdy można odnieść wrażenie, że w pełni akceptują jej zamiary i podpisują się wszystkimi czterema kopytami pod całym przedsięwzięciem.Bingo (syn Goplany), Goplana i Bigotka Kasia z wrodzonej skromności nie chciała pozować do obiektywu w czasie zabiegów higienicznych w wykonaniu Nikoli i Kuby. Choć przy koniach pomaga cała rodzina Pani Magdy, to jednak ich utrzymanie kosztuje coraz więcej. „Pomyślałam, że konie mogą trochę na siebie zarobić. Dogadałam się z Panią Anią, instruktorką jeździectwa i zaczęłyśmy organizować naukę jazdy konnej. ” Rozległe, urokliwe tereny Pogórza Wielickiego zachęcają także do ich poznawania z niecodziennej perspektywy końskiego siodła. I faktycznie konie z Nowej Wsi jeżdżą także po okolicy. „Są przyzwyczajone do samochodów, jeździmy czasem po normalnych drogach” – mówi Pani Magda. Pokaż Stajnia Nowa Wieś na większej mapie Pierwsza część szkolenia - czyszczenie. Pani Ania - instruktorka ze swoim koniem, Kirgizem.
Przykładowe ceny: jedna lekcja jazdy z instruktorem kosztuje 20 zł – dla początkujących (na lonży) trwa 30 minut, dla zaawansowanych – 60 minut.
Kontakt do Pani Magdy, właścicielki kameralnej stajni z Nowej Wsi: tel. 660 523 081, email: mrkwinta@interia.pl
A.Pasula. Fot. AP i MK
październik 2009
|
Pogrzeb Henryka Włodarczyka30 września zmarł w wieku 71 lat zamieszkały w Koźmicach Małych Henryk Włodarczyk. Nabożeństwo żałobne w jego intencji zostało odprawione w sobotę 3 października o godz. 1300 w kościele w Raciborsku. Nekrolog Wyrazy głębokiego współczucia dla małżonki i rodziny śp. Henryka Włodarczyka składa Sołtys Stanisław Dziedzic wraz z Radą Sołecką.
październik 2009
|
kozmice.pl