Napisz do nas Strona główna Kontakt Archiwum

Motyl z Nowego Świata

[Rozmiar: 6450 bajtów] W kolejnym odcinku cyklu winiarskiego zostawimy brzegi starego kontynentu aby pożeglować w poszukiwaniu Ameryki. Będziemy dociekać w jaki sposób winorośl znalazła się w Ameryce. Ponownie spotkamy się z poznanym już wcześniej, mało sympatycznym owadem o dźwięcznej nazwie filoksera. Gdy w swej nieposkromionej żarłoczności był o krok od pochłonięcia ostatniej europejskiej winnicy z odsieczą przybyła amerykańska kawaleria. Czytaj więcej...

marzec 2009

Dlaczego palm wielkanocnych nie powinno się robić z gałązek topoli ?

Zwyczaje związane z obchodem Wielkiej Nocy rozpoczynają się od Niedzieli Palmowej, dawniej zwanej jeszcze Wierzbną lub Kwietną. Wszyscy 4 - ewangeliści opisują wjazd Chrystusa do Jerozolimy na 5 dni przed ukrzyżowaniem ale tylko jeden – św. Jan wspomina, że zgromadzony lud wita Go gałązkami palmowymi. Wołali . „ Hossanna!”
[Rozmiar: 180285 bajtów]
fot. arch. S.Dziedzic
Materiał z jakiego sporządzono palmy był ustalony tradycją ale obowiązujący w różnych wsiach zestaw gałązek nie był jednakowy. Zgodnie ze starymi wierzeniami palmy powinny zawierać gałązki leszczyny, nie powinny posiadać gałązek topoli (osiki.) Stara legenda tłumaczy to tak: po śmierci Jezusa gdy cała przyroda pogrążona była w żalu, jedynie topola pozostała niewzruszona i rzekła:
Cóż mnie to obchodzi? On umarł z powodu grzeszników a ja jestem niewinna, zostanę jaką byłam.”
I za ten brak uczucia liście topoli skazane zostały na wieczne drżenie. Ale stare polskie legendy podają też inny powód drżenia topolowych liści: gdy żadne drzewo nie chciało użyczyć Judaszowi swoich gałęzi, na jego zbrodniczy zamiar, jedynie topola ofiarowała mu swoje konary i od tej pory drży przed Panem Bogiem.
Jednym ze starych zwyczajów związanych z Niedzielą Palmową było chłostanie się palmami po powrocie z kościoła. Obecnie zwyczaj ten zanikną. Dzisiaj ludzie kupują lub robią sobie palemki, idą z nimi do kościoła, gdzie podczas lub po mszy odbywa się ich poświęcenie. Poza tym dzisiejsze palmy to prawdziwe dzieła sztuki i rzadko spotyka się w nich uświęcone tradycją gałązki. Zobacz także:
Koźmickie obrzędy i zwyczaje Wielkiego Tygodnia
Koźmiczanie na konkursie palm w Lipnicy Murowanej
kwiecień 2009

Jak w Koźmicach drogi lustrowano

Narzekamy w Polsce na brak autostrad, na wiecznie dziurawe i źle oznakowane drogi: w zimie nieodśnieżone a w lecie stale remontowane. Czy za taki stan rzeczy odpowiada wyłącznie – jak twierdzą niektórzy - gwałtowny wzrost liczby samochodów ? Budowa dróg w polskich warunkach przybiera charakter prac syzyfowych, nie mających widoku na pomyślne zakończenie. Złe drogi (a także ich brak) to poważna przeszkoda dla biznesu – współczesny przemysł i handel nie mogą istnieć bez sprawnego transportu. Czy zatem drogowe bolączki to cena, którą musimy zapłacić za postęp cywilizacyjny ?

[Rozmiar: 42804 bajtów]
Apoloniusz Kędzierski - W drodze na targ.
www.pinakoteka.zascianek.pl
Nakazujemy jak najsurowiej wszystkim swoim urzędnikom i obywatelom by dopilnowali naprawy dróg i zapobiegali dalszemu zubożaniu skarbu państwa - pisał w edykcie z 1514 roku król Zygmunt I Stary. Polski sejm jednak, zapoznawszy się wolą królewską, potrzebował aż 50 lat aby wydać odpowiednie przepisy wykonawcze. Ustawę drogową upchnięto cichcem wśród mnóstwa głosowań sejmu lubelskiego, tego samego, który powołał do życia Unię Polsko-Litewską.

18 marca 1570 roku na krakowskim rynku, nieopodal ratusza, z polecenia Stanisława Myszkowskiego - wojewody krakowskiego, woźny ziemski proklamował publicznie rozpoczęcie lustracji dróg małopolskich. Powołano w tym celu trzyosobową komisję lustracyjną. W jej skład weszli:
  • 60 letni Stanisław Cikowski herbu Radwan - kasztelan biecki, chorąży i poseł sejmowy z ziemi krakowskiej,
  • Marcjan Chełmski herbu Ostoja (70 lat,
  • oraz najmłodszy, 40 letni Stanisław Przypkowski herbu Radwan.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że pierwszy z panów był kalwinem, drugi luteraninem a trzeci katolikiem. Jakie zadanie czekało przed komisją lustracyjną ? Drogi były królewskie, czyli państwowe jednak biegły w znacznej części przez tereny prywatne. Władcy chcąc zjednać sobie szlachtę i możnych rozdawali chojną ręką prawa do pobierania myt i ceł na drogach i mostach. Celowali w tym zwłaszcza Jagiellonowie, którzy w niedługim czasie popsuli porządek drogowy ustanowiony jeszcze przez Piastów.
[Rozmiar: 42804 bajtów]
Józef Brandt - Żydzi jadący na jarmark - 1865.
www.pinakoteka.zascianek.pl
Teoretycznie poborca cła lub myta obowiązany był do utrzymywania odcinka drogi lub mostu czy grobli w dobrym stanie. Jednak w praktyce opłaty z cła i myta wędrowały do prywatnych kieszeni, właściciele gruntów nie tylko nie dbali o drogi ale wręcz je niszczyli – zwężając, podtapiając przy okazji budowy młynów czy grobli a także ustanawiając nielegalne, dodatkowe punkty poboru opłat. Korupcja wśród urzędników królewskich powodowała, że prawa do opłat mostowych przyznawano nawet właścicielom miejscowości, gdzie nie było żadnej rzeki ani żadnego mostu ! Skutkiem takiej polityki było doprowadzenie w niedługim czasie do katastrofalnego stanu dróg w całym panstwie. Gildie kupieckie wielokrotnie informowały kancelarię królewską, że zbyt liczne cła drogowe i zły stan dróg czynią handel nieopłacalnym. Zmniejszenie wymiany handlowej odbiło się znacząco na dochodach miast, zwłaszcza stołecznego Krakowa. Na koniec wreszcie skurczył się strumień pieniędzy płynących z opłat drogowych do królewskiej kasy. Komisja lustracyjna zająć się miała inwentaryzacją ceł i myt w tym także nielegalnych oraz zbadaniem stanu dróg. Szlachetnie urodzonym lustratorom towarzyszyła liczna służba, zajmująca się między innymi wymierzaniem szerokości drogi do przepisowych 10 łokci (czyli około 6 metrów). Komisja mogła także nakazywać właścicielom gruntów naprawę drogi lub mostu. Wyniki prac komisji to lektura przygnębiająca – na każdym kroku widać było brak sprawnej władzy wykonawczej a co za tym idzie lekceważacy stosunek do prawa. Oto na przykład skarżą się lustratorzy, że badając drogę przez Staniątki wysłali z wyprzedzeniem sługę do Sióstr Benedyktynek, jako że klasztor był właścicielem wsi. Jednak zakonnice zlekceważyły nakaz komisji i odmówiły spotkania z lustratorami.
Tak jak przyczyną upadku Rzeczpospolitej w XVIII wieku była jej słabość gospodarcza tak zaczątkiem tej słabości stało się zdewastowanie dróg państwowych przy przerażającej bezradności władzy królewskiej w wieku XVI.

Lustracja z 1570 to także znakomita okazja do sprawdzenia jak wówczas wyglądała sieć dróg w naszej okolicy. Wieliczka dzięki żupie i królewskiemu monopolowi na handel solą miała dobre połączenia drogowe.
[Rozmiar: 42804 bajtów]
Drogi w ziemi krakowskiej w XVI wieku (fragment mapy). Na podst. Lustracja dróg województwa krakowskiego z roku 1570 autorstwa B.Wyrozumskiej.
Istniała już droga (dzisiejsza wojewódzka 964) przez Pawlikowice, Koźmiczki i Raciborsko do Dobczyc i dalej w kierunku Limanowej, Sącza na Węgry. W Pawlikowicach mocno osadziła się rodzina Morsztynów a w niedługim czasie rozszerzyła swoją własność kupując Raciborsko, Gorzków i grunty w wielu okolicznych wsiach (także w Koźmiczkach). Na rogatkach Wieliczki i Dobczyc z dawien dawna pobierano myto. Morsztynowie wystarali się jednak u króla o dodanie kolejnych punktów poboru: w Taszycach (granicząca z Koźmicami część Pawlikowic) , Raciborsku i Jankówce. I tak oto kupiec zdążający z Wieliczki do Dobczyc na odcinku kilkunastu kilometrów aż pięciokrotnie musiał uiszczać opłaty za przejazd ! Przez Koźmice Wielkie wiodła droga od Krakowa przez Swoszowice w kierunku Dobczyc, gdzie łączyła się ze szlakiem z Wieliczki. Nie było natomiast dróg prowadzących ze wschodu na zachód. Nie istniał trakt z Bochni przez Dobczyce do Myślenic ani droga z Wieliczki przez Koźmice do Myślenic. Warto pamiętać, że ustanowione wówczas myta były aktualne nawet 300 lat później ! Pod koniec XIX wieku pobierano w Taszycach następujące opłaty:
  1. Od każdej sztuki bydła w zaprzęgu – 4 centy,
  2. Od każdej sztuki bydła pociągowego nie w zaprzęgu, od bydła pędzonego ciężkiego i koni wierzchowych – 2 centy,
  3. Od każdej sztuki bydła pędzonego drobnego – 1 cent.
Konie, woły, krowy, muły, osły należą do bydła ciężkiego zaś źrebięta, owce, kozy i świnie do drobnego. Od bydła niesionego lub wiezionego wozem, nie opłaca żadnej należytości. Zwierzęta, które ssą i przy matkach idą, są wolne od wszelkiej opłaty mytniczej.


Znając pomysłowość naszych rodaków domyślamy się, że pewne nadużycia związane z transportowaniem bydła, które tylko na moment punktu celnego ładowano na wóz by uniknąć opłaty dały początek znanemu do dziś powiedzeniu: „Raz na wozie, raz pod wozem”.

Powstały w II połowie XIX wieku powiat wielicki aż 80 procent dochodów przeznaczał na drogownictwo.
[Rozmiar: 42804 bajtów]
Józef Brandt - Trudny przejazd - 1885.
www.pinakoteka.zascianek.pl
Tak na przykład w 1869 podjął decyzję o gruntownej przebudowie drogi z Wieliczki przez Taszyce i Gorzków do Dobczyc. Była to wielka inwestycja sfinansowana przez wszystkich mieszkańców powiatu, na których nałożono specjalny, dodatkowy podatek na czas budowy drogi. Pieniędzy jednak pomimo to brakowało i powiat musiał się poważnie zadłużyć u władz krajowych. Najprawdopodobniej właśnie z powodów finansowych budowa odcinka o długości 18,5 km trwała aż 10 lat. Zapewne wtedy też powstał pierwszy most na Wildze (w Koźmiczkach „Na Mostkach”), którą wcześniej pokonywano w bród.. Co ciekawe była to mimo wszystko opłacalna inwestycja dla gminy bowiem wpływy z myta przekraczały zawsze koszty utrzymania zbudowanej już drogi a nadwyżka zostawała w kasie gminy. Dopiero władzom austriackim udało się więc zrobić to z czym nie umiała sobie poradzić kancelaria polskiego króla – poprawić stan dróg i jeszcze na tym zarabiać !

Andrzej Pasula

Wykorzystano następujące źródła:

Lustracja dróg województwa krakowskiego z roku 1570 pod red. Bożeny Wyrozumskiej
Dzieje Powiatu Wielickiego - Stanisław Szuro

Czytaj także: Nie od razu drogę zbudowano - czyli historia budowy głównej drogi wiejskiej
marzec 2009

List od profesora Bogusława Krasnowolskiego

[Rozmiar: 3331 bajtów] W nawiązaniu do opublikowanego niedawno tekstu o historii powstania "Studium ruralistycznego Koźmic Małych." otrzymaliśmy list od autora tego opracowania - profesora Bogusława Krasnowolskiego.
Cieszę się, że moja niepublikowana dokumentacja sprzed ponad ćwierć wieku jest czytana, i to przez Koźmiczan. Studium Koźmic [..]napisałem jako ówczesny pracownik Pracowni Dokumentacji Naukowo-Historycznej krakowskiego Oddzału Pracowni Konserwacji Zabytków (pracownia ta od dawna nie istnieje). Był to jeden z wielu zeszytów dotyczących wsi położonych w ówczesnej gminie Wieliczka, bowiem przedmiotem zlecenia - jakie wystosował ówczesny Wojewódzki Konserwator Zabytków w Krakowie - było studium tej gminy. Wszystkie części studium powinny być dostępne w archiwum Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie (ul. Kanonicza 24) i w archiwum Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabyków Krakowie (ul. Św. Tomasza 8/7).
Wiele danych dotyczących średniowiecza winien zawierać odpowiedni tom "Słownika historyczno-geograficznego województwa krakowskiego w średniowieczu" (wydawnictwo to jest dostępne w naukowych bibliotekach w Krakowie). Gdy pisaliśmy studium - hasło "Koźmice Wielkie" nie było jeszcze opublikowane (a i pewnie w całości opracowane), korzystaliśmy jednak z materiałów zgromadzonych przez Pracownię Słownika.
Tyle zdołałem sobie po latach przypomnieć.
Z poważaniem
Bogusław Krasnowolski
.

Czytaj także: Jak powstało opracowanie B. Krasnowolskiego o Koźmicach Małych ?

Dziękujemy także autorom strony Rodziny Pirowskich za przesłany link do tekstu Studium ruralistycznego Koźmic Małych w dużym formacie.
marzec 2009

Z kroniki policyjnej

[Rozmiar: 5229 bajtów] 09.02.2009 KOŹMICE MAŁE Sprawca po uprzednim przecięciu siatki ogrodzeniowej oraz zerwaniu kłódki w drzwiach do garażu przedostał się do wnętrza, nie dokonując kradzieży z powodu spłoszenia przez uruchomiony system alarmowy .
25.02.2009 KOŹMICE WIELKIE Sprawca po uprzednim wyłamaniu drzwi balkonowych do nowobudowanego domu, przedostał się do wnętrza budynku, z uwagi na uruchomiony alarm nie została dokonana kradzież.
źródło - portal: www.wieliczka24.info
marzec 2009

Czy Koźmice mają swoją legendę ?

Ma Kraków swojego Smoka Wawelskiego, Warszawa - Syrenkę, Poznań - koziołki a wielicka żupa - pierścień Kingi. Czy Koźmice mają swoją legendę ? Może tajemnicze Kopce pobudowały kransale ? Czy spore zagłębienie w Kamieńcu to pozostałość po Smoczej Jamie ? A może Wilga płynęła kiedyś odwrotnie, nim czarownica z przedsiębiorstwa windykacji długów rzuciła klątwę na dziedzinę Kłębowiczów gdy nie spłacili na czas kredytu ? Znacie czy nie znacie - posłuchajcie, poczytajcie Miłe Panie i Drodzy Panowie Legendy z Czarnego Lasu.
[Rozmiar: 17039 bajtów] Niedaleko od Krakowa, na Pogórzu Wielickim, na granicy wsi Koźmice Wielkie i Gorzków, urocze pagórki porasta las zwany Czarnym. U stóp tych wzgórz płyną strumyki dające początek rzeki Wilga. Owe wody wypływają ze źródeł znajdujących się na zboczach pagórków. Jedno ze źródeł nazwane zostało „Czarny Las". Woda ze źródła ,,Czarny Las" pomaga w leczeniu chorób oczu i cery. Jak powiada legenda — pewnego razu stał się tam cud... Urocza krakowianka była na wycieczce w Tatrach nad Morskim Okiem, gdzie utopiła swoje czerwone, prawdziwe, niezwykle kosztowne korale. Bała się wracać do rodziców, aby nie wyrzucili jej z domu. Chodziła po lasach, żywiła się jagodami, grzybami i trawami. W tym okresie straciła całkowicie urodę, oczy jej zaczerwieniły się, cera zbladła. Tak umartwiona, doszła do Czarnego Lasu, gdzie trafiła na krynicznie czyste źródełko. Mimo, iż była spragniona, wody nie piła, lecz poczęła obmywać się i gorąco modlić do Św. Antoniego, aby pomógł odnaleźć korale. Nagle źródełko zabulgotało i z niego wypłynęły korale utopione w Morskim Oku, ponad 100 km na południe od Czarnego Lasu. Uradowana krakowianka obmyła swoje policzki, zwilżyła oczy i uszy, zawiesiła na szyi zgubę i pobiegła do domu. Matka nie mogła nadziwić się, że tak pięknie córka wygląda; ma gładką cerę, lśniące włosy i piękne oczy. Od tego czasu źródełko "Czarny Las" jest cudowne na oczy i cerę.
Opowiadała Katarzyna Płatek z Janowic.


Podanie to zostało spisane przez Piotra Płatka i opatrzone tytułem "Przewódka. Cudowne źródełko." ukazało się w "Kalendarzu Przeznaczeń" na rok 1995 (lub 1996). Legendę odnalazł, zachował i opatrzył komentarzem Jan Kowal:

Na początku lat 90-tych wszystkie dopływy Wilgi wyschły. Wszystkie źródła, źródełka Wilgi: wypływające spod byłego dworu w Raciborsku (wąskiego dopływu), szerokiego dopływu, pomiędzy dwoma górami - spod Mietniowa i również dość szerokiego dopływu od strony Pawlikowic powysychały (w tym z „Laskowca” – źródełko po pozostałościach byłego basenu.) Nawet słynny dopływ Wilgi w K. Wlk. „Koźmiczanka” był w tym czasie całkiem suchy. Póki woda w zagłębieniach rzeki Wilgi całkowicie nie wyschła, większe ryby (pstrągi),
[Rozmiar: 42804 bajtów] Źródełko w Czarnym Lesie - stan obecny. Fot.AP
miejscowi ludzie wychwytali do koszyka a wszystkie mniejsze, nie mówiąc o rakach, na wymienionych dopływach wyzdychały. Pozostał wówczas tylko jeden niewielki strumyk wypływający z Czarnego Lasu, który jak gdyby „przewodził” wszystkim innym źródłom. Przyjeżdżali wówczas mieszkańcy nie tylko z Koźmiczek, na były „most okularowy” (dwie rury o przekroju 100 cm.- obecnie im. Stanisława Tatary) gdzie poniżej rur był naturalny zbiornik głębokości około 1 m i stąd pobierali wodę beczkami.
Nazwa "Przewódka" wywodzi się od pokoleń, a wszyscy jeździli podczas suszy do niej po wodę. Wspomnienia o "Przewódce" datują się od początku XX wieku - jak ustalił na podstawie odnalezionych źródeł pisemnych sołtys Stanisław Dziedzic.


Zobacz także lokalizację na mapie: źródełka w Czarnym Lesie.

marzec 2009
kozmice.pl