Napisz do nas Strona główna Kontakt Archiwum

Rozmowa z Ewą Kaczor o marzeniach, które się spełniają


Wywiad przeprowadzony w przedszkolu w Koźmicach Wielkich 8 października 2008 r.

Ewa Kaczor – kobieta z pasją, dyrektor przedszkola z powołania, zakochana w swojej pracy, właścicielka Jeziora Cierpliwości i Morza Świetnych Pomysłów. Z obu akwenów czerpie na co dzień pełnymi garściami (a może raczej wiaderkami) zabierając swoich małych podopiecznych w niekończącą się podróż po Oceanie Radości. Odważnie realizuje zawodowe marzenia, posiada dar przekonywania i zjednywania sobie ludzi. Jest czarodziejem przestrzeni – niczym Pan Kleks z bajki Brzechwy, magiczną pompką nadmuchuje przedszkole do coraz to większych rozmiarów, mieszcząc w nim wszystkie rzeczy, które już dawno przestały się tam mieścić. W swoim przedszkolu przeszła wszystkie szczeble kariery – od przedszkolaka, poprzez praktykantkę, pomoc kuchenną i nauczycielkę aż po dyrektora (choć może nie koniecznie w takiej kolejności).
[Rozmiar: 11563 bajtów]
Ewa Kaczor w rozmowie z ks. kardynałem Stanisławem Dziwiszem w czasie wizyty koźmickiego przedszkola w Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
Maj 2008. Fot. Tadeusz Warczak
Andrzej Pasula: Pani Ewo, po raz pierwszy rozmawialiśmy w okolicznościach co najmniej niecodziennych – w chwiejącym się kilkadziesiąt metrów nad ziemią koszu wysięgnika strażackiego. Ja usiłowałem, trzęsącymi się z emocji rękami, zrobić jakieś dobre zdjęcia przedszkola i okolicy, a Pani opowiadała mi o … swojej pasji. Cieszę się, że w końcu udało nam się wrócić do tamtej rozmowy i to w dodatku, tym razem w tak komfortowych warunkach – przy stole i na wygodnych krzesłach.


Ewa Kaczor: Miał Pan duży aparat ,a wcześniej wiedziałam, że lubi Pan fotografować. A nam były wtedy potrzebne zdjęcia centrum Koźmic z lotu ptaka. I postanowiłam wykorzystać okazję – aparat, fotograf i wysięgnik. A bałam się bardziej niż Pan…

AP: Dobrze więc, że strażacy szczęśliwie zwieźli nas na dół. Wracając do naszej rozmowy - była Pani bardzo zajęta pod koniec ubiegłego roku szkolnego…

EK: Dużo czasu pochłonęła nam organizacja Olimpiady Sportowej Przedszkolaka w naszym przedszkolu. Ze skromnego w założeniach pomysłu, narodziła się spora impreza dla wszystkich przedszkoli z gminy Wieliczka. Nagle okazało się, że będziemy musieli zorganizować zawody dla ponad 54 przedszkolaków i zadbać, aby się przy tym nie nudziły. Uczestnikom zmagań towarzyszyło kilkadziesiąt osób towarzyszących, mieliśmy także zaproszonych gości, a wszystkich razem trzeba było ugościć, nakarmić i napoić. [Rozmiar: 14963 bajtów] Zaangażowane były wszystkie Panie, pracujące w naszym przedszkolu i jak zawsze: dużo i chętnie - pomagali rodzice. Właśnie jeden z rodziców znalazł sponsora nagród dla wszystkich uczestników Olimpiady, Pana Andrzeja Mocie. Wielu emocji dostarczyło samo ustalenie regulaminu zawodów. Zajmował się tym specjalnie powołany – 5 osobowy zespół specjalistów, nauczycieli wychowania fizycznego. Ożywiony spór dotyczył np. wyboru dyscyplin oraz zasad oceny rezultatów. Ostatecznie nasza Olimpiada składała się z 7 konkurencji: 4 gimnastycznych oraz 3 lekkoatletycznych. Było wiele przygotowań i dużo stresu, ale w tym wszystkim nie mogliśmy ani przez chwilę zapomnieć o najważniejszym: radość musi dotrzeć do każdego dziecka. Patrząc na zaangażowanie przedszkolaków i autentycznego ducha sportowej rywalizacji, który panował podczas Olimpiady myślę, że udało się nam zrealizować wszystkie założenia.

AP: Będzie więc za rok II Olimpiada Sportowa Przedszkolaków ?

EK: Trochę nieopatrznie, spotykając się po zawodach z dyrektorkami przedszkoli uczestniczących w Olimpiadzie, ustaliłyśmy, że następną imprezę zorganizuje zwycięskie przedszkole. Koźmice wygrały, zatem w 2009 następna Olimpiada musi być u nas – nie ma rady. Okazało się, że mamy w Koźmicach wyjątkowe talenty sportowe. Myślę tu o Natalce Janickiej, która okazała się bezkonkurencyjna w kategoriach gimnastycznych oraz o Dominiku Malcu, który rzucił piłeczką tenisową na odległość ponad 20 metrów - to jest rezultat osiągany dopiero przez nastolatków. Mam już obiecane wsparcie ze strony Pana Andrzeja Mocie choć mile widziani są także inni fundatorzy nagród i sponsorzy Olimpiady.

AP: Ale Olimpiada była chyba tylko jednym z niespodziewanych wyzwań któremu przedszkole musiało stawić czoła…

EK: To prawda. Jest w tym trochę winy Internetu … Ale mówiąc poważnie, tegoroczna rekrutacja do przedszkola przebiegła bardzo sprawnie, między innymi dzięki internetowi. Wielu rodziców znalazło odpowiedzi na swoje wątpliwości na stronie internetowej, również z Internetu pobierali formularze i wypełniali je w domu. Kiedy przychodzili do nas z wypełnionymi już wnioskami, formalności mogliśmy ograniczyć do minimum, a cała rekrutacja przebiegła w ekspresowym tempie. Dla nas więc Internet był w tym wypadku niewątpliwym ułatwieniem.

AP: Okazało się jednak, że chętnych było zbyt wielu…

[Rozmiar: 17631 bajtów] EK: Rodzice zgłosili do nas w sumie 97 dzieci. W przedszkolu mamy tylko 50 miejsc więc 45 musielibyśmy odmówić. Od kilku lat obserwujemy niedobór miejsc w przedszkolach w całej gminie – nie dotyczy to tylko Koźmic. Ale tak źle jak w tym roku – prawie 2 dzieci na jedno miejsce jeszcze nie było. Stanęliśmy więc przed trudnym dylematem – komu odmówić. W pierwszym etapie spotkaliśmy w gronie dyrektorów wszystkich przedszkoli z gminy aby sprawdzić, które dzieci są zgłoszone do więcej niż jednego przedszkola. Tym sposobem udało się skrócić ich listę. Ale niestety nadal pozostała spora nadwyżka chętnych.

AP: Powstał więc dodatkowy oddział dla tych „nadwyżkowych” dzieci ?

EK: Ostatecznie tak – choć nie było to takie proste. Po pierwsze: nie mieliśmy pomieszczeń dla kolejnego oddziału, trzeba było pomyśleć o zatrudnieniu dodatkowych nauczycieli, wreszcie w statucie przedszkola widniał zapis o dwóch oddziałach. Oczywiście potrzebne były też dodatkowe pieniądze - choć akurat w tym wypadku wątpliwości rozwiała bardzo zdecydowana postawa kierownika Wydziału Edukacji w Urzędzie Gminy Wieliczka, Macieja Wojnarowskiego. Obiecał, że jak wszystko zdążę załatwić, to on przekaże środki z rezerwy. Ponieważ przedszkole mieści się w Domu Kultury , mieliśmy bardzo ograniczone możliwości lokalowe. Zagospodarowane pomieszczenia przedszkolne i tak pękają w szwach ,przy dwóch oddziałach – zorganizowanie w nich trzeciej grupy nie wchodziło w rachubę. Musieliśmy pozyskać nowe pomieszczenia. Akurat wtedy dotarła do nas wiadomość, że od nowego roku Szkoła Podstawowa nie będzie korzystać z sali gimnastycznej w Domu Kultury. Za zgodą sołtysa, Józefa Piątka i Rady Sołeckiej Koźmic Wielkich, zapadła decyzja o zaadaptowaniu na potrzeby przedszkolaków kilku pomieszczeń przylegających do sali. Tu bardzo przydatna okazała się pomoc Pań z wielickiego Sanepidu: Anny Ziętary oraz Marty Janioł. Na podstawie ich wytycznych mogły ruszyć prace remontowe. Jeszcze tylko formalna zmiana statutu przedszkola – powiększenie o trzeci oddział – podpisana przez Burmistrza i już mogliśmy wywiesić dodatkową listę przyjętych. Wszystko udało się zapiąć na ostatni guzik przed początkiem roku szkolnego, choć końcówka obfitowała w nieprzewidziane trudności.

AP: Niektóre z tych trudności koźmiczanie odczuli boleśnie na własnej skórze – zaangażowała Pani Piotra Porąbkę na długie tygodnie w samym środku sezonu remontowego i nie chciał przyjmować zleceń tłumacząc się pilną pracą w przedszkolu.

[Rozmiar: 17665 bajtów] EK: Pan Piotr faktycznie produkował dla nas mebelki: szafki do szatni i całe wyposażenie nowej sali. Bardzo się zaangażował i wiem, że pracował nie szczędząc wysiłków, aby zdążyć na termin. Pomógł nam bardzo pod sam koniec, gdy okazało się, że trzeba zainstalować jeszcze jedne drzwi przesuwne – wykonał je i zamontował w ekspresowym tempie dwóch dni. Ostatnie śruby dokręcał rankiem tuż przed otwarciem nowego oddziału. Bardzo się cieszę, że udało nam się to przedsięwzięcie doprowadzić do szczęśliwego końca. Mamy zgodę Burmistrza na utrzymywanie trzech oddziałów przez dwa lata, ale nie wykluczam, że potrzeba istnienia powiększonego przedszkola utrzyma się dłużej.

AP: Sprawna organizacja, odważne stawianie czoła problemom, upór i konsekwencja – czy mała Ewa – dodajmy absolwentka przedszkola w Koźmicach - od razu urodziła się dyrektorem przedszkola ?

[Rozmiar: 15294 bajtów]
Tak niewinnie to się zaczęło - mała Ewa jako przedszkolak - przed Domem Kultury w Koźmicach Wielkich. Wrzesień 1969.
EK: W każdym razie od zawsze marzyłam o pracy z dziećmi. Już w przedszkolu wiedziałam, że chcę pracować jako przedszkolanka. Swoją Przygodę z przedszkolem rozpoczęłam w 1969 roku w grupie maluchów. Wówczas w pomieszczeniach, w których obecnie znajduje się przedszkole działała jeszcze, zliwkidowana pod koniec lat 70-tych, klubo-kawiarnia. Na długie lata zapamiętałam wizytę ks. kardynała Karola Wojtyły w Koźmicach w 1970 roku, kiedy jako przedstawicielka najmłodszych koźmiczan - przywitałam go wierszykiem. Po ukończeniu szkoły w Koźmicach i Liceum Ekonomicznego w Wieliczce, rozpoczęłam studia na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie (obecnie Akademia Pedagogiczna). Po obronie pracy magisterskiej z psychologii, w 1988 roku rozpoczęłam pracę … oczywiście w przedszkolu w Koźmicach. Już pracując, miałam okazję uczestniczyć w szkoleniach specjalistycznych. Z wyjazdów do Niemiec ( 2000 r.) i Francji (2003 r.) wyniosłam przeświadczenie, że poziom opieki i wychowania w polskich przedszkolach w porównaniu z odwiedzanymi przeze
[Rozmiar: 15411 bajtów]
Z wizytą w przedszkolu w Saint-Andre lez Lille. Marzec 2003.
mnie placówkami w krajach U. E. jest naprawdę na wysokim poziomie. Okazało się, że moje obawy związane z wymogami wobec przedszkoli po wejściu Polski do UE były nieuzasadnione – bo to nasze przedszkola mogły być stawiane za wzór. Szokujące wrażenia zrobił na nas betonowy wybieg z metalowymi rurami i resztkami zieleni – to było podwórko francuskich przedszkolaków. Nasz obszerny,koźmicki ogródek z huśtawkami, piaskownicą, zjeżdżalnią, trawnikiem i drzewami wypadł w porównaniu niczym Wersal. Później były jeszcze dwuletnie studia podyplomowe z zarządzania , a w 1997 roku otrzymałam propozycję objęcia stanowiska dyrektorki przedszkola.

AP: Czyli – marzenia się spełniły…

EK: One spełniły się już wcześniej – zawsze marzyłam, żeby być nauczycielką w przedszkolu, a niekoniecznie dyrektorem. Potrzebowałam prawie roku, aby się zdecydować. Po 10 latach pracy w przedszkolu zdawałam sobie sprawę, że stanowisko dyrektora oznacza tak naprawdę nielimitowany czas pracy. Mnóstwo dodatkowych obowiązków i odpowiedzialność nie tylko za dzieci, ale i za personel. W podjęciu decyzji pomogła mi cała rodzina: mocno dopingowała mnie mama, ale wątpliwości nie miały także córki ani mąż. Z dniem 1 września 1997 roku objęłam stanowisko dyrektora i zaczął się nowy rozdział w moim życiu. Przedszkole wymagało gruntownego remontu , a zbliżający się termin wstąpienia Polski do Unii Europejskiej także nakładał na przedszkola nowe wymagania. W modernizacji pomieszczeń i dostosowaniu ich do wymogów UE finansowo pomagały władze samorządowe. Tak było w przypadku przebudowy kuchni, w której zgodnie z unijnymi [Rozmiar: 14715 bajtów] normami: „nie mogły krzyżować się drogi czyste z drogami brudnymi”. Jednak większość prac remontowych wykonywaliśmy we własnym zakresie i z własnych środków. Od początku ogromnym wsparciem była dla mnie Rada Rodziców. To z pieniędzy rodziców i często także ich rękami po kolei – pomieszczenie po pomieszczeniu – upiększaliśmy nasze przedszkole. Dochody uzyskiwaliśmy także z różnych imprez i akcji organizowanych przez nas. Sporym wyzwaniem było np. unowocześnienie placu zabaw, który nie zmienił się od czasów, gdy sama byłam przedszkolakiem. Normy unijne wymagały, aby wszystkie zabawki w ogródku posiadały stosowny atest. Znów, dzięki rodzicom udało nam się wymienić na czas wszystkie sprzęty w ogródku.

AP: Minęło 20 lat, odkąd Ewa Kaczor spełniła swoje marzenia i została najpierw nauczycielem a potem dyrektorem przedszkola. Z pewnością wydarzyło się w tym czasie, coś wyjątkowo miłego, co zapadło szczególnie w pamięć. Zapewne zdarzyły się także rzeczy mało przyjemne, może wręcz przykre, które jednak także Pani pamięta.

EK: Takie wydarzenie miało miejsce w 2005 roku, gdy do naszego przedszkola nie dostało się z braku miejsc jedno z dzieci. Po wielu dramatycznych przejściach sprawa zakończyła się w sądzie rodzinnym. Do dziś jeszcze, gdy wspominam tamte traumatyczne wydarzenia nie mogę się opanować. Wtedy chciałam zrezygnować, powstrzymali mnie rodzice dzieci. Po czasie spojrzałam na to doświadczenie z innej perspektywy – zrozumiałam jak ogromne emocje towarzyszom rodzicom, których dzieci nie znajdują miejsca w przedszkolach. Utwierdziłam się w przekonaniu, że sprawą pierwszorzędnej wagi jest zwiększanie ilości miejsc w ślad za rosnącymi potrzebami. Myślę więc, że z całej sytuacji wyszłam choć okaleczona to wzmocniona. Wydarzeń radosnych na szczęście jest znacznie więcej – właściwie są na co dzień. Ich nieustającym źródłem są same dzieci. To że tak zwyczajnie wpadają do mnie do gabinetu, żeby się przytulić i naładować albo pytają kiedy przyjdzie mama, albo biegną pochwalić się najnowszym rysunkiem „klowy” widzianej na porannym spacerze. [Rozmiar: 16287 bajtów] Niedawno, w porze obiadu zdarzyło się, że wyjątkowo spokojny Artek został przez pomyłkę pominięty przy drugim daniu. Kiedy weszłam do sali, stał sobie cichutko pod okienkiem do wydawania posiłków, niezauważony przez panie z kuchni. Zapytałam go, czy czeka na repetę, a na to Artek spojrzał na mnie i wzdychając z nutką rezygnacji w głosie, powiedział: „Ciekam i ciekam, a piejogów jak nie było tak nie ma…”. Innym razem, opowiadałam dzieciom o konieczności oszczędzania wody. Czytaliśmy, oglądaliśmy zdjęcia i obrazki na temat ochrony środowiska i oszczędzania wody w szczególności. Po obfitej porcji wiadomości i podwieczorku cała grupa pomaszerowała do łazienki na szczotkowanie zębów. W łazience zapytałam dzieci jak powinniśmy oszczędzać wodę, spodziewając się odpowiedzi związanych z oszczędnym używaniem wody w czasie mycia. Tymczasem odpowiedź, Krzysia, zachwiała moją wiarą we własne kompetencje pedagogiczne: „Musimy bardzo oszczędzać wodę. Nie możemy jej pić, bo musimy ją oszczędzać”.

AP: O niektórych planach przedszkola – II Olimpiadzie – już się dowiedzieliśmy. Ale pewnie są także inne jeszcze zamierzenia.

EK: Moim największym marzeniem jest rozbudowa przedszkola. Już dziś jest nam bardzo ciasno – dostosowanie pomieszczeń kuchennych do wymogów UE pozbawiło nas tak potrzebnej przestrzeni magazynowej. Szafki są dziś poupychane w każdym wolnym kącie. Przedszkole dorobiło się już np. sporej kolekcji strojów wykorzystywanych w różnych występach przedszkolaków – nie mamy ich gdzie trzymać. Dzieci z nowego, trzeciego oddziału są teraz z konieczności fizycznie oddzielone od reszty przedszkola. Przydałyby się większe, jaśniejsze i bardziej przestronne sale, bo wtedy np. maluchy mogłyby leżakować, na co teraz nie ma warunków. Robiłam już nawet plany i kalkulacje takiej rozbudowy – jest taka możliwość, potrzeba nam tylko zgody władz gminnych. Nie tracę nadziei, że to marzenie się spełni.

[Rozmiar: 19803 bajtów] AP: Jak osiągnąć sukces na stanowisku dyrektora przedszkola ? Jaka jest na to recepta ?

EK: Bardzo cenię w pracy dobrą atmosferę w zespole. Jesteśmy tu małą rodziną – szanujemy się nawzajem i pomagamy sobie. W minionym roku przedszkole miało bardzo trudną sytuację kadrową – dwie panie z kuchni w tym samym czasie musiały skorzystać z długich urlopów. Nie mogliśmy jednak zamknąć kuchni – dzieci musiały coś jeść. Cały personel zachował się bardzo solidarnie wobec koleżanek – zastępowałyśmy obie nieobecne tak, że przedszkolaki nie odczuły żadnych zmian w jadłospisie. Mam też dużo szczęścia w znajdowaniu osób, które mogą i chcą nam pomagać w realizowaniu planów i zamierzeń. Na każdym kroku spotykam się z serdecznością i ofiarnością ludzi. Zawsze korzystałam w dużym zakresie z pomocy rodziców a oni zwykle chętnie dawali się zaangażować w przedszkolne sprawy. Niewiele mogłabym osiągnąć działając w pojedynkę.

AP: Czym zajmuje się Ewa Kaczor, kiedy nie jest dyrektorem przedszkola ?

[Rozmiar: 18156 bajtów]
Z córkami w wesołym miasteczku na wiedeńskim Praterze.
EK: Dyrektor przedszkola pełni służbę – dlatego stale łapie się na tym, że żyję wciąż sprawami przedszkola długo po tym, kiedy przekroczę próg domu. Dzisiaj jest już dużo lepiej, nie muszę – jak to robiłam na początku - zabierać pracy do domu. Staram się pamiętać o własnej rodzinie – zresztą moje własne dzieci były moim małym przedszkolem. Dziś nie potrzebują już takiej opieki, ale cieszę się, że teraz, to od nich wypływa inicjatywa wspólnego spędzania czasu. Zawsze lubiłam długie spacery i piesze wycieczki w urokliwej okolicy – wciąż jest to moje ulubione zajęcie w wolnych chwilach. Nigdy nie odmówię zaproszeniu na grzybobranie. Chętnie sięgam po dobrą lekturę – choć na to czasu zostaje już najmniej.

AP: Dziękuję za spotkanie i za rozmowę.

EK: Nie zjadł Pan ciastka, może teraz napije się Pan kawy …

Zdjęcia: archiwum Ewy Kaczor oraz AP

Zobacz także:
Przedszkolaki świętują Dziadkami i Babciami
Strona Przedszkola Samorządowego w Koźmicach Wielkich

październik 2008

Magnum najlepsze w Limanowej

[Rozmiar: 17637 bajtów]W niedzielę 26 października w Limanowej odbyły się Mistrzostwa Małopolski Uczniowskich Klubów Sportowych w tenisie stołowym. W kategorii żaczek I miejsce zajęło UKS Magnum Koźmice Wielkie (Kinga Piotrowska i Julia Kostrzewa) a w kategorii młodziczek zwyciężyło dla odmiany... UKS Magnum (Joanna Kula, Joanna Łopata i Barbara Zając). Wszystkie zawodniczki prowadzi Pani Agnieszka Piotrowska.
Gratulacje dla zwycięskiej drużyny !

JK. Fot. archiwum UKS Magnum

październik 2008

Pogrzeb ks. Józefa Wojnowskiego z Pawlikowic

[Rozmiar: 3086 bajtów]
17 października zmarł nagle, wspierający wspólnotę parafialną w Pawlikowicach, ksiądz-senior Józef Wojnowski CSMA. Do końca pełnił posługę kapłańską w pawlikowickiej świątyni.
Msza święta pogrzebowa została odprawiona w Pawlikowicach w niedzielę 19 października a pogrzeb odbył się w 20 października w Miejscu Piastowym.
Informacje i zdjęcie ze strony: www.pawlikowice.net
październik 2008

Ogłoszenia parafialne w internecie

[Rozmiar: 5136 bajtów] W październiku ruszyła nowa strona internetowa Parafii św. Michała Archanioła w Pawlikowicach. To już kolejna po Gorzkowie strona, gdzie wśród informacji z życia parafii znajdują się aktualne ogłoszenia parafialne. Udało się w Gorzkowie, udało się w Pawlikowicach - szkoda, że nie udało się w Koźmicach. Być może argumenty, które przemówiły do duszpasterzy sąsiednich parafii przekonają także naszego, koźmickiego proboszcza. Póki co gratulujemy inicjatywy w Pawlikowicach i życzymy autorom nowej strony wytrwałości i wielu sukcesów w zbożnym dziele Dobrej Informacji. Zobacz: Stronę parafii w Pawlikowicach oraz Stronę parafii w Gorzkowie.

październik 2008

Dobra strona - dla www.kozmice.pl

Republika WWWRedakcja Republiki WWW - przyznała stronie kozmice.pl tytuł "Dobrej strony". Republika WWW to należący do popularnego portalu onet.pl, serwis dla administratorów stron internetowych i webmasterów z całej Polski. Cieszymy się z wyróżnienia tym bardziej, że zbiegło się z osiągnięciem liczby 50 tysięcy wizyt na naszej stronie. Dziękujemy wszystkim autorom publikowanych na stronie materiałów, współpracownikom i wiernym Czytelnikom - jesteście współodpowiedzialni za ten sukces. Zobacz więcej...

październik 2008

Kwesta komitetu parafialnego

[Rozmiar: 19250 bajtów] W sobotę i niedzielę - 11 i 12 października reprezentacja Koźmiczek w parafialnym komitecie ekonomicznym w stałym składzie: Ryszard Strojny, Andrzej Batko, Stanisław Dziedzic i Waldemar Pirowski zgodnie z zapowiedzią, zbierała datki na spłatę długu w wysokości 6 000 zł wobec firmy, która wykonała nagłośnienie w kościele w Koźmicach. W południowej części wsi uzbierano 1220 zł a za Wilgą 1010 zł. Biorąc pod uwagę kwestę wiosenną uzbieraliśmy łącznie w Koźmicach Małych w 2008 roku rekordową kwotę 4 410 zł.
W imieniu sołtysa, Stanisława Dziedzica składamy podziękowania wszystkim mieszkańcom za ofiarność i zrozumienie dla potrzeb parafii. Serdeczne podziękowania od nas wszystkich także dla wolontariuszy za poświęcony czas i trud włożony w kwestę. Szczególnie dziękujemy Andrzejowi Batko, który kwestował po raz ostatni, bo złożył właśnie rezygnację z uczestnictwa w parafialnym komitecie ekonomicznym.
październik 2008

16 października 1978 - jak zapamiętaliśmy ten dzień ?

[Rozmiar: 16622 bajtów] 30 lat temu, w poniedziałkowy wieczór 16 października, dokładnie 18 minut po godzinie 18-tej, nad dachem Kaplicy Sykstyńskiej w Rzymie pojawiła się biała smuga dymu, świadcząca o wyborze nowego papieża.
O 1844 kardynał Pericle Felici odczytał zwyczajową formułę: Habemus Papam. Carolum Sanctae Ecclessiae Cardinalem Wojtyła. Mieliśmy wtedy kilka, kilkanaście może kilkadziesiąt lat - jak zapamiętaliśmy tamten, Niezwykły Dzień ?
Zapraszamy wszystkich Czytelników do podzielenia się swoimi wspomnieniami z dnia od którego wszystko się zaczęło.

październik 2008
kozmice.pl